lip 29 2004

oczy szeroko zamkniete...


Komentarze: 0

czuly dotyk...
cieple slowa...
delikatne pocalunki...
na plecach rece
nie swoje rece
obce, ale takie delikatne, a zarazem mocne
szybkie rozwiniecie akcji
rozpinajac guziki bluzki scalowywal caly wstyd z mych powiek
pozniej juz tylko czulam jego oddech
krotki
tkniety namietnoscia
powietrze az bylo lepkie od ognia naszych cial
rozbieral mnie powoli
calujac kazde miejsce pozbawione okrycia
ale gdy tak mnie piescil czulam, ze nie powinnismy
byl kilka lat starszy
moze to byla namietnosc
moze potrzeba bliskosci
ale jednak nie dalam sie do konca
nie pozwolilam mu zadjac z siebie nic wiecej
zostaly tylko spodnie
nie pozwolilam
to chyba nie ten czas i miejsce
cicho spokojnie
muzyczka w tle
butelka dobrego wina
ale oprocz namietnosci i pociagania
nie bylo nic wiecej
zadnego uczucia
moze to i dobrze
ale i tak czuje sie glupio
wiecej sie nie spotkamy
zegnaj

dlaczego?

zgadnijcie czy to byla tylko fikcja?

Ostatnio czesto powracam do cieplych chwil. Kazdy pocalunek, kazdy gest i przytulenie pomagalo mi wtedy przetrwac, ale do konca sama nie wiem czy teraz mi tego brak, czy nie? Moze i nie, ale tak bardzo chcialabym sie do kogos przytulic, pocalowac. Moze moj krolewicz mnie w koncu znajdzie. Zobaczymy....

 


 

zvirek : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz