kwi 07 2004

Gdy boli...


Komentarze: 1

 

Gdy szkiełko jest w oku,
oko łzawi
łza
czasem dodaje uroku,
czasami też krwawi

 

 

Ostatnio zvirek mial a wlasciwie to ma jeszcze. Czuje sie osamotniona, zraniona i skrzywdzona. Zaraz powiem czemu...

--- osamotniona --- no coz nikt nie jest genialny i nie musi miec wielu przyjaciol a zvir jak juz ma to zawsze cos spieprzy niestety

--- zraniona --- z powodu przyjaciela, rodziny wszyscy ostatnio na zvira tylko krzycza i nikt go nie slucha

--- skrzywdzona --- no to sie laczy z dwoma poprzednimi, wiec nie bede sie powtarzac


Oprocz tego u zvira nic nowego w czwartek zvir byl rano na matmie, a pozniej w miescie z organizmem macierzystym no i jak to bywa zvir zwiedzil pol miasta w poszukiwaniu butow, ale i tak ich nie znalazl. Pozniej zvir wrocil do domciu i przylazla ;) dziewczynaktosia. Zvir wymienil z nia poglady i odprowadzil ja do logosu. Nastepnego ranka zvir musial jezdzic do mamy do pracy, bo ona musiala sie tam znalezc. W tym czasie zvir byl jescze na chorze i kilka razy w domu, wyprowadzic psa. Umowil sie takze zvir na wyjazd na druga strone granicy az :). Zvir sprzatal i sprzatal, a jak posprzatal to poszedl spac czyli ok. 01:00 w piatek w nocy. :) A rano o 9: 30 zvir pojechal na rowerku pod netto, bo tam sie umowil z sephirotka, lecz ta chyba o zvirku zapomniala i nie przylazla :(. No wiec zvir wrocil do domu i z rodzicem pojechal do cioci, aby wybrac sie we trzy do miasta. Zvir nie lubi chodzic po sklepach z rodzicem, wiec sie meczyl dwie godziny. Ubaw byl i tak nizly bo wyszlysmy tylko do rosmanu, a rodzic kupil chyba z piec lakierow do pazurkow. Z miasta poszlysmy do cioci, gdzie zvie siedzial na internecie oczywiscie i klikal sobie troszke. Potem zvir siedzial w domciu i zadzwonila dziewczynaktosia, ze chce wyskoczyc ze mna i z moim piesiem nad kanal. No wiec zvir poczolgal sie do niej i obie pognalysmy w ukoffane miejsce. Wrocilysmy i akurat rodzic zaproponowal wyjscie do starszego pokolenia (dziadkowie) na kave. Wiec zvir skorzystal z propozycji i znowu go nie bylo w domciu. Oczywiscie u starszyzny jak zwykle rodzinna atmosfera, czyli wszyscy patrza teraz jaki cyrk robi dziadek. Nikt sie nie odezwie, no bo po co. Zreszta niewazne, zvir sie tak wkurzyl, ze nie mogl sie opanowac i polecialo kilka niezlych tekstow. Potem zvirowi sie za nie oberwalo i znowu byla awantura o byle co, ale zvir i tak wie, ze dobrze zrobil wyrazajac swoje poglady na temat tego calego cyrku, na ktory oczywiscie wszyscy patrzyli, ale nic nie powiedzieli. Teraz zvir pisze i jakos mu tak smutnawo i lezki plyna z calej sytuacji, ale nie mozna tolerowac tego, ze ktos wyrzadza innym krzywde, przeciez to nieludzkie. Slowem mozna zabic tak jak nozem, wiec niktorym przydaloby sie kilka lekcji etyki, dobrego zachowania, samokontroli i szacunku dla blizniego. Oki to koniec na dzis, bo juz mi sie obraz rozmywa od placzu i sennosci. Wiec, dobranoc.

 

Pisal grovel IV. IV. 2OO4 r.

zvirek : :
07 kwietnia 2004, 14:57
ESsss... ja tesh czuję się zraniona , samotna i to bardzo często ... :( zapraszam do mnie..

Dodaj komentarz