Problemiki...
Komentarze: 0
Ostatnio zvir mial mase problemikow, bo troche sie pozarl ze starszymi. Jak mozna bylo zauwazyc nie skladalam zyczen swiatecznych w zadnej notce. Otoz jestem ludziem, ktory nie chodzi do kosciola, bo uwaza, ze kosciol jest najwieksza religijna sekta na swiecie. Dla mnie chodzenie do kosciola, modlenie sie i tracenie godziny na stanie i sluchanie ksiedza to marnowanie czasu. Ja osobiscie niezabraniem nikomu do tego kosciola chodzic, ale sama nie mam zamiaru tego robic. Niestety w tym roku wypada data mojego bierzmowania. No i afera gotowa. Oczywiscie w domu byla awantura, ze mam isc, a ja, ze nie pojde. Wreszcie starzy postawili na swoim i kazali mi isc, ale ja bez indeksu i zeszytu startowac nie mam po co. W sobote poszlam wiec na egzamin. Wybralam sobie imie: Edith [idit] z czego rodzice tez nie byli zadowoleni i poszlam. Przeczekalam grzecznie kolejke i weszlam do salki, a tam siedzi sobie nasz krecik i sie szczerzy. Ja mu mowie, ze nie mam indeksu i zeszytu i nic nie umiem, a on mi na to, ze nie ma mnie na liscie. Wiec ja, zeby sie starsi nie czepiali, ze nie probowalam pytam czy nie moze mnie dopisac, a on na to, ze nie. No i wyszlam. Poczekalam jeszcze na dziewczynektosia i Pati. One zdaly. Pozniej poszlysmy z dzieczynaktosia i 666 do zoologicznego, bo ja sobie kupuje szczurka. Dokladnie wypytalam i ogladnelam i poglaskalam. Wrocilam do domu i mowie jak bylo z krecikiem. No i sie zaczelo, ze: nic nie robie, zeby pojsc do tego bierzmowanie; ze jak bym chciala to by mnie dopuscil; ze to moja wina; ze pozniej bede miala problem ze slubem; ze jak nie chce isc do tego bierzmowania to nie, a oni wycagna z tego konsekwencje itd. Na nic byly tlumaczenia, ze nie chcem miec zadnego slubu koscielnego, ze nie wierze w boga, ze wcale nie chce isc do bierzmowanie, ze to moje zycie i mam prawo robic co chcem i ze i tak nie pojde do bierzmowanie, a na religie i tak nie bede od przyszlego roku chodzic. Obrocilam sie i wyszlam. Posprzatalam w pokoju, a wieczorem gadalam ze starsza o szczurku. Powiedziala tylko tyle, ze ona go nie dotknie, ze mamy za duzo zwierzat (psa i swinke) i nie ma miejsca na klatke. Ja sie uparlam i koniec. Najwiekszy problem bede miala jak pojade do Legnicy, bo bede musiala go wziac ze soba. Jesli go kupie bedzie to samiczka, nazwe ja Edith i zabiore ja ze soba (chyba). To bedzie jedy ne zwierze, ktore bedzie tylko moje, bo nikt go nie wezmie na reke i bedzie mialo tylko mnie. Ah, ale przynajmniej bedzie mnie koffac, a nie jak reszta olewac. Bo jak ja wracam do domu to swinia nawet nie zauwaza, a pies sie przywita i tyle. Co innego jak wracaja starsi. Swinka piszczy z radosci, a pies pietnascie minut sie cieszy i piszczy.
Dodaj komentarz